Nazwa: "Rywalki" (tom I)
Autor: Kiera Cass
Liczna stron: 336
Wydawnictwo: Jaguar
35 DZIEWCZYN. JEDNA KORONA...
America Singer mieszka w Illei - nowopowstałym państwie, znajdującym się na terenach dzisiejszych Stanów Zjednoczonych. W owym kraju ludzie podzieleni są na klasy. Od "jedynek" , czyli rodziny królewskiej, do "siódemek", tzn. bezdomnych.
America jest piątką, zajmuje się muzyką i śpiewaniem na przyjęciach. Ma chłopaka Aspena, z którym potajemnie spotyka się zawsze o tej samej porze w domku na drzewie. Mimo tego, że chłopak jest szóstką, dziewczyna wiąże z nim swoją przyszłość. Życie Ami zmienia się kiedy do jej domu przychodzi list. Okazuje się, że książę Illei - Maxon ogłosił eliminację na swoją przyszłą żonę, a potem nawet królową państwa. Po mimo ciągłych próśb matki, dziewczyna nie chce wziąć udziału w eliminacjach. Nie wyobraża sobie życia z kimś takim jak książę Maxon, poza tym przecież znalazła już swoją miłość. Ostatecznie, o dziwo za namową Aspena, Ami bierze udział w eliminacjach...
Słyszałam bardzo pozytywne opinie na temat tej książki, szczególnie na zagranicznym booktubie, dlatego postanowiłam po nią sięgnąć. Dostałam ją na święta i nie mam pojęcia dlaczego dopiero teraz ją przeczytałam. Czemu tak późno !?
Uwielbiam ją głównie za bohaterów. Kocham wspaniałego, najcudowniejszego księcia Maxona.
Team <3 Maxon. Za to Aspen tak działał mi na nerwy, że .. ahh szkoda gadać. America również mnie irytowała ( może dlatego, że wszystko mnie irytuje :D). Była taka niezdecydowanai, mimo, że ktoś ją o coś prosi to i tak zawsze zrobi swoje. Poza tym w wielu sytuacjach było mi tak za nią głupio -,- ( tak bardzo się wczuwam ;) ). Mimo tego ciągle intrygowało mnie co ta nasza America dalej wymyśli, ale głównie czekałam aż tylko w jakiejś scenie pojawi się Maxon *.*.
Książka była naprawdę przyjemną lekturą, takim typowym odmóżdżaczem. Lecz ostrzegam, jeśli zaczniecie, nie odłożycie jej dopóki nie przczytacie.
Świetnie wykreowani bohaterowie, cudowne opisy, Kiera Cass wciągneła mnie do swojego świata i wątpię, żeby łatwo wypuściła.
Jeżeli nie lubicie takich "księżniczkowych" klimatów ( rozumiem Was bo na początku też to do mnie nie przemawiało), to i tak przeczytajjcie bo..... to nie jest zwykłe romansidło... to o wiele, wiele więcej...
Podsumowując, jeśli lubicie książki pisane w miare prostym językiem, które szybko się czyta, z niebanalnym wątkiem miłosnym to polecam właśnie "Rywalki".
Moja ocena mówi sama za siebie. W pełni zasłużone:
Ocena: 9/10
Dobra to na tyle.
Pozdrawiam :*
P.S. Zapomniałam dodać, że okładki całej serii są boskie.... No dobra, przyznam Wam się, że przeczytałam już wszystkie 3 części, a teraz czeka na mnie jeszcze "Następczyni" ^.^
I ja również słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat tej książki i całej serii, ale jakoś nie mogę do tego dojść, by w końcu nabyć tę pozycję. W każdym razie, prędzej czy później, na pewno przeczytam. Czasem trzeba sięgnąć po takie odmóżdżacze, by potem ponownie wrócić do ciut cięższych książek.
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo opinii o "Rywalkach". Czasem bardzo pozytywne, czasem nieco mniej. Mnie jakoś ta książka nie przekonuje. Może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńZapraszam http://lekturia.blogspot.com/
Rywalki!! <3 To jest świetna seria... Może nie moja super ulubiona, ale świetna! Na początku byłam bardziej team Aspen. XD Ale potem mi się odmieniło, więc zapomnijmy o tym! ;o Team Maxon! Jej! :D
OdpowiedzUsuńMnie America nie irytowała właśnie, bardzo ją polubiłam. ^_^ (no chyba że chodzi o drugą część, gdzie Ami jest jedną z najbardziej irytujących bohaterek ;o).
Uwielbiam takie 'księżniczkowate' klimaty, więc bardzo się cieszę, że tę lekturę mam już za sobą, bo to była bardzo udana lektura. ^_^