niedziela, 21 czerwca 2015

[6] "Wyścig śmierci" - Maggie Stiefvater










Nazwa: "Wyścig śmierci"
Autor: Maggie Stiefvater
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Wilga



JEST PIERWSZY DZIEŃ LISTOPADA. KTOŚ UMRZE.

Konie wodne. Śmiertelnie niebezpieczne stworzenia żyjące w toni wodnej w okolicach wyspy Thisby. W listopadzie każdego roku, konie wychodzą na ląd, aby szukać pożywienia. Ludzie często łapią je i próbują osiodłać. Z tego względu co roku odbywa się Wyścig Skorpiona. Udział w nim może wziąć każdy dobry jeździec, ale musi pamiętać, że stawka jest bardzo wysoka: życie albo

śmierć.
Dwoje głównych bohaterów: dziewiętnastoletni  Sean Kendrick - czterokrotny zwycięzca wyścigu, znający się na koniach jak mało kto, i osiemnastoletnia Kate Conolly - zwykła dziewczyna, która musi wystartować w wyścigu, aby uchronić swoją rodzinę przed rozpadem, a także zdobyć pieniądze na utrzymanie domu.
Oboje są w stanie zrobić wszystko, aby osiągnąć swój cel, bo zwycięzca może być tylko jeden.....

Naprawdę, naprawdę liczyłam na coś więcej...


Na tyle okładki widnieje taki tekst "Jeśli 'Wyścig śmierci' nie przypomina ci niczego, co do tej pory czytałeś, to dlatego, że tak właśnie jest" - całkowicie się z tym zgadzam :).

Książka, w sumie, zaczęła mi się podobać dopiero pod koniec. Strasznie długo się rozwijała, poza tym styl autorki - niby prosty ale jednak trochę dziwny. Kiedy pierwszy raz przeczytałam o czym jest ta książka od razu skojarzyła mi się z "Igrzyskami śmierci", ale po przeczytaniu stwierdzam, że jednak w żadnym stopniu nie dorównuje powieści Suzanne Collins.
Plusem byłą narracja prowadzona w formie 1 os. przemiennie przez parę głównych bohaterów. Oczywiście, jak się domyślacie wątku miłosnego nie zabraknie ^.^ (jest trochę mizerny,ale oj tam :D)
A propos bohaterów, to nie byli oni wybitnie wykreowani. O sobiście wolałam Seana, bo Kate bardzo mnie irytowała i ta jej chora, rodzinna relacja.. np. Kiedy jej brat oznajmił, że wyjeżdża, ona postanowiła wziąć udział w wyścigu (w którym prawdopodobnie zgnie) tylko dlatego, żeby został jeszcze parę dni dłużej....chore...-,-...
Ogółem stwierdzam, że tę fabułę autorka mogła by spokojnie zmieścić w 250 stronach, a nie w 487, bo naprawdę momentami przy niej zasypiałam.
Podsumowując miałam co do niej większe oczekiwania, ale no cóż...
Nie wiem czym mam Wam polecać czy też nie.
Moim zdaniem są lepsze książki niż ta :).

Ocena: 7/10


Pozdrawiam :*


PS. Osobiście zbytnio nie przepadam za końmi,a w tej książce jest o nich naprawdę sporo..




2 komentarze:

  1. Też recenzowałam tą książkę i mam o niej podobną opinię jak Ty, po prostu szału nie ma :D

    OdpowiedzUsuń

Kochani! Dziękuję Wam, że odwiedziliście mojego bloga. Jeśli podoba Ci się to co robię, zostaw komentarz, bądź jeśli Ci się nie podoba, też go zostaw :D. Wasze opinie wiele dla mnie znaczą. Za każde miłe słowo, zawsze staram się odwdzięczyć. Jeżeli macie taką możliwość, zostawicie mi linki do Waszych stronek, z przyjemnością odwiedzę :*.